Dzień 74. Ale, że weekend?

Sądząc po fotografiach ten notesik z Hiszpanii staje się zapiskiem canistycznym. 
Ale... Nie mam zdjęć bez dzieci w roli głównej ...jak na przykład te poranne pościelowe fotografie gdy opowiadaliśmy sobie nawzajem sny... Początkowo myślałam, że mój sen zdobędzie tytuł najbardziej pokręconego... Jednak pierworodny, jednym motywem swojej opowieści, zdeklasował nas wszystkich.

Poza tym w ostatnim czasie prowadzę niezwykle stabilne (co za ziejące nudą słowo) życie. 
Jakiś spacer. Z psem lub z psem i dzieckiem. W stronę plaży, albo w stronę bajkowego osiedla. Tyle, że telefon schowany w kieszeni więc mało zdjęć. 
Za to sporo słów gdy idziemy z pierworodnym.
- Mamo, spacery z tobą to spacery filozoficzne.
Brzmi dumnie i szumnie... Kiedyś, niebawem, dojdzie do niego, że miał o moim intelekcie zbyt wysokie mniemanie... Ale póki co - chwilo trwaj ;-)

Nie mam też zdjęć z aktywności sportowej, gdyż ten-który-mógł-zrobić-zdjęcie czasem zrobił ale mi nie przesłał. Poza tym ja na takich zdjęciach płonę purpurą.

Nie mam zdjęć z wypraw, gdyż obecnie takowych nie czynię. Może niebawem... Mamy kilka miejsc, które mieliśmy odwiedzić...

Mam masę zdjęć z pracy przed ekranami. Ale tego oszczędzę. Nie takie wspomnienia chcę kolekcjonować z tego wyjazdu...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

*