Dzień 78. Walencja

Wikipedia rzekła kilka słów tutaj.
A ja 'rzeknę' kilka migawek.
Otóż bywają takie dni, jak ten wczorajszy, gdy na skutek oraz z powodu, nastrój zbiegnie ku nizinom. Wówczas można prowadzić reanimację na kilka sposobów, w tym również z użyciem hasła 'zmiana'.
Stąd też, bez większego przygotowania ruszyliśmy na północ ku Walencji. Miasto, które powitało nas błękitem nieba i błękitem elementów architektonicznych... przełamanych dla lekkości bielą....
 
Miasto, które dawną rzekę zamieniło w świetny park... nieco jak krakowskie planty... choć jednak inaczej... Jednak tu więcej przestrzeni dla różnych grup wiekowych... Dla osób o różnych zainteresowań...
 
Miasto, które ma sporo zabytków... 
 
 I śladów. współczesności..
Oraz miejsc, które noszą ślady przejścia od przeszłości ku współczesności... 
 
Miasto z różnymi smaczkami...  
 ...które warto narysować w szkicowniku...
 Miasto, gdzie znalazło się trochę natury...
 I kultury...  w klimatach futurystycznych
 Ach... i oczywiście kapka nauki...
A w tym wszystkim my.

Bonus track. Sygnalizacja świetlna bardzo za równouprawnieniem.
Nieco na południe od Walencji jest niemałe jezioro, które ponoć pięknie wygląda o zachodzie słońca. Zdjęcie kliknięte zza szyby jadącego samochodu nie ma szans oddać uroku chwili... Jak i cały wpis z serią fotografii nie przekaże w pełni skali... jak dobry był to dzień. 

1 komentarze

  1. Zachwycony Barceloną, przez ignorancję, nie doceniałem atrakcji Walencji. Dziękuję za tak atrakcyjną zajawkę. Z pewnością wybierzemy się do tego miasta, najchętniej z Wami, w tym z Tobą, jako przewodnikiem. Pozdrawiamy. zz

    OdpowiedzUsuń

*