Dzień 38. Rowerowo

O rowerach miałam nie pisać. To miało należeć do tych, którzy najwięcej jeżdżą. Ale nietrudno dostrzec, że notesik prowadzę tylko ja... Więc zrobię wyjątek i o rowerach szepnę słówko.
Otóż niedaleko nas swoje zgrupowanie zaczęła drużyna BMC .
A to oznacza, że na drogach można minąć się z zawodnikami. Tak, z tymi, których nazwiska widuje się na listach startowych kultowych wyścigów.
Niektórzy z nas już takich zawodników spotkali na trasie...
A dziś mieliśmy okazję spotkać ekipę mechaników. Powiem tak... dla mnie sprzęt ma wartość wyłącznie użytkową. Pozwalam sobie na pełną ignorancję w tym zakresie. Ale... widok zadbanych rowerów, dopieszczanych szmatkami, terkoczących bez zarzutu - sprawia frajdę nawet mi. Zatem rozumiem te błyski w oczach panów... A moment w którym najmłodszy otrzymał bidon przypieczętował sprawę. "Życie jest piękne!" zawołał zachwycony i w tej euforii ruszyliśmy w dalszą trasę.
A trasa przebiegała miejscami w takich uroczych rewirach. Oto połowa drogi oddzielona słupkami. Pomalowana na zielono, oznakowana jako ciąg rowerowo-pieszy.
 Miejscami trasa wiodła zwykłymi drogami... Raczej pustawymi... A jeśli nawet docieraliśmy do miejsc uczęszczanych przez samochody... Wówczas - my trzymaliśmy się prawej... A auta trzymały się zasady, że dystans między samochodem a rowerzystą powinien być przynajmniej 1,5 metrowy.
Ja miewam jeszcze wyrzuty sumienia, że czasem wlecze się za mną sznurek aut... Ale widzę też, że nie wyprzedzają mnie, mimo że są to miejsca w których statystyczny-polski-kierowca wyminąłby mnie pięć razy, ocierając lusterkiem lub trąbiąc... Tu czekają na moment gdy nie ma absolutnie wątpliwości, że będzie bezpiecznie...

W pewnym momencie jechaliśmy główną drogą. Krótki odcinek, by wykonując lewoskręt uciec na mniej uczęszczane trasy. Droga główna rozszerza się na krótki moment o jeden pas, dedykowany pojazdom skręcającym. Jadąc prawą stroną drogi, musieliśmy więc przeskoczyć na lewą stronę, ku centralnej części asfaltu. Wyczekaliśmy moment, by ominęły nas jadące auta i wykorzystaliśmy przerwę w sznurze pojazdów. Lewe ramiona w bok zasygnalizowały gotowość do wykonania manewru. Nadjeżdżający z tyłu samochód zwolnił... i włączył sygnalizację świetlną tak, by poinformować auta z tyłu, by nie wykonywały manewru wyprzedzania.
Miło?
Miło.
Można?
Można.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

*