Dzień 22. Poczta, kot i flauta.

Czytaliśmy, że w okresie wielkiego boomu, gdy Hiszpania budowlanką stała, powstawały domy tak szybko, że brakowało czasem ulic i porządnie nadanych numerów... To doprowadziło do zamieszania z pocztą, która nie nadążyła za rozrastającymi się miasteczkami.
Czytaliśmy również, że sprawa ta już zamknięta i uporządkowana, problemów z pocztą nie ma.
Widzieliśmy też w naszej okolicy listonoszkę na skuterze, więc...

Uczyniliśmy test nr 1.
Zakup w hiszpańskim sklepie online.
Wybrane, opłacone, a dostawa monitorowana przez aplikację, dzięki której mogliśmy zobaczyć, jak przesyłka dociera do miasteczka, ale nie trafia do nas, gdyż pojawia się monit "adres niekompletny" - mimo, że kompletny cośmy-przeca sprawdzili.
Przesyłka trafiła na pocztę w centrum miasteczka. 
Zatem ruszyliśmy, nieopatrznie jako środek transportu wybierając samochód a nie rowery... W efekcie kluczyliśmy po uliczkach w poszukiwaniu miejsca parkingowego. O ile nasza część miasteczka ze swym opustoszeniem i bezludziem wygląda jak świat po zagładzie, tak centrum tętni życiem...
Zaparkowawszy kilka przecznic od centrum, spacerem w lekkim chłodzie, dotarliśmy w okolice poczty. Ta okazała się być nowoczesnym lokalem. Elegancko, czysto, muzyczka gra... Pobraliśmy numerek porządkowy i śledziliśmy na monitorze kiedyż wyświetli się sygnał, że już możemy ruszyć do okienka.

A gdy przyszedł czas na nas, podeszliśmy wskazując informację o przesyłce wyświetloną bezpośrednio w aplikacji - uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej, gdyż nasza znajomość hiszpańskiego jest bardziej niż bazowa. 
Uprzejmy pan lekko bujając się w rytm muzyczki, nachylił się do komputera... Sprawdzał, szukał, po czym zaczął nam tłumaczyć, że takiej przesyłki tu nie ma. Wyjaśniał oczywiście w języku hiszpańskim, ale sens "nie ma" udało się wychwycić. 
Na wszelki wypadek pan skonsultował się jeszcze z panią, a ja pokazałam dodatkowo konwersację na temat przesyłki z 'tutejszym', prowadzoną w drugim telefonie... Pan-z-poczty zarekwirowawszy na swoje pocztowe biurko oba nasze telefony wyczekał jeszcze chwilę po czym uruchomił kolejną część konwersacji:
- English? - słusznie wyczuł, że z nami to chyba lepiej będzie przedyskutować kwestię paczki wychodząc poza 'wyczucie hiszpańskiego'
- Yes!
- Number incorecta!
Po czym kontynuując wypowiedź w hiszpańskim, pokazał nam na obu telefonach, że numerek w aplikacji służącej do śledzenia przesyłek jest ucięty... Ale w mojej konwersacji jest kompletny... A w tym czasie pani-z-okienka-obok znalazła naszą paczkę.
Dalsza część była szybka i sprawna.
A poczta bardzo mi się podobała. Mają całą półkę gadżetów związanych z historią placówki w Hiszpanii... I mają mnóstwo kolorowych kopert i kartonów do wysyłek!

Mam nadzieję, że teraz bez problemu ogarniemy kolejne przesyłki, gdyż w drodze są dwie... Tym razem z Polski.

Ach... tak w ogóle, to ostatnio gdy zaparkowaliśmy auto w garażu... Zapomniało się nam zamknąć drzwi... Któregoś dnia samochód odwiedził jakiś malutki kotek... Ze wszystkich miejsc wybrał sobie akurat moje ;-)
 

Poza tym dzień raczej spokojny na granicy nudy... Słońce świeci. Jest przyjemnie. Dyndamy się jak boja na pozbawionym fal morzu.

...poza tymi momentami, gdy jest mniej spokojnie lub zdecydowanie nie nudno... ale to nie sprawy i tematy na publiczne elaboraty ;-)


0 komentarze:

Prześlij komentarz

*