Dzień 47. Leniwie

Nooo dobrze... leniwie nie dla każdego. W sumie nawet nie dla większości.
Jeden pojechał w długą trasę, pokonując wielki podjazd oraz zjazd, w sumie poświęcając na ten wyczyn 4 godziny.
Drugi z trzecim zmagali się z rozprawką. Można rzec, że bój toczyli (co nieźle brzmi zważywszy na temat zadania).
Czwarta ogarniała czasoprzestrzeń. Była czirliderką. falicytatorką, moderatorem, strażakiem pożarów emocji.
Piąta leniuchowała.
 Poza tym gniazdowanie w kocykach z książkami, jedzenie dobrych rzeczy, które "się zrobiły", spacery, słuchanie samej siebie, rozmowy przez telefon i nie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

*